Przez prawie większość czasu mama próbowała mnie pociesza, rozśmieszać...jakoś mnie zając...
bylismy na zakupach...kupiłam czerwoną szminkę i cień do powiek...
Kupilismy żarcie na sylwka...a potem sprzatnęłam całą łazienkę .bo nie miałam co ze soba zrobić gdyż ciągle siedziałam w miejscu i wpatrywałam się w jeden punk i myslałam o Patryku,....
jakoś przestałam mysleć o tym wszystkim....do czasu/....wypiłam sama całego cin cin'a jeszcze dopijam drinki by zapić albo utopić swoje smutki w alkoholu.....niby to głupie ale skuteczne...Jak wybiła godzina 00 to sie tak rozpłakałam ,że masakra... zaczęłam myśleć... : co ON teraz robi?"Jak się bawi?? czy podrywa kogoś?? czy myśli o mnie?? dlaczego go nie ma przy mnie?? i takie tam podobne....
Pisałąm niestety dziś z nim...sama zagadałam ..( tak Ja głupia)..... zapytałam się czy zapłącvił za mój egzamin z fryzjerstwa... no cóż ponoc szkoła była zamknieta i pójdzie we wtorek... już przestało mi zależeć,..... moje myśli są nie do rozwiązania....
\jestem totalnie załamana..Pisał ze mną... pisał ,że jego postawieniem noworocznym jest niby : powrócenie do tego co było kiedyś...bysmy byli razem...
Jasne...a jak tak się nie stanie...a jak kłamie??
Ja mam mętlik w głowie...
Płaczę...
jest u Cypriana na sylwestrze i ponoc nie będzie się dobrze bawioc..ale ja wiem ,że laski na niego lecą...i że siostra cypriana to wykorzysta...
zresztą...nie chcę o tym mysleć ,bo serce mi pęka....
Nie wiem czy on jest wobec mnie szczery, czy chce poprostu ,żebym nie była złą bo sobie ułozył swój własny scenariusz w głowie a ja poprostu do tego się dostosowuje... nie wiem czy nie czuje sie winny i czy poprostu próbuje to złagodzić abym nie była bardziej zraniona....ale i tak jestem
Każda rozmowa i każdy kontakt z nim mnie rani...i dodaje mi nadzieji... nie wiem czy złudnych...
Rodzice....myślą negatywnie...pesymistycznie...że on nigdy nie wróci a ja jestem głupia ,bo wierze w jego każde słowo...
ehh...
Smiałam się4 przez chwile....było super.... ale myśli wygrały ze mną...
pięknie wyglądam...wystroiłam się i wymalowałam...ale po co???
Dla samej siebie???
Po co??
Nie chcę nikomu sie podobac poza NIM....
Bedę cierpieć...wiem o tym...
będę cierpiec jeszcze bardziej...
narodziło się u mnie coś co nie pwoinno...
nie chcę miec nadzieji....
Wszyscy chcą mnie wpiesrac...brat mnie rozsmieszał prtzez telefon../..bynajmiej starał się...dał mi pogadac z anglikiem z którym on imprezuje.... rozśmieszył mnie...hehe było mi miło...
wczesniej zadzwonił Tofer z Ariną... zyczyli mi abym była z Patrykiem do końca zycia... były to szczere życzenia...ale im sie rozkleiłam przez telefon mówiąc ,że niestety ale nie jesteśmy razem....
Przepraszał mnie wcuiąż...ale to nie jego wina ,że nie był powiadomiony...
\Jest mi cięzko....
Patryk miał dzwonić...i co???
Pytał się mnie czy może...
powiedziała ,że jak mu zalezy to niech dzwoni...
widocznie ma mnie w dupie i to głęboko...
to mnie dobija...
jego mama zadzwoniła..jak i jego siostra... było mi miło...
ale on??
wcale....
Nie chce mi się zyć... jestem zdołowana...
nie chcę się odzywac do niego...ale serca wygrywa... rozum mówi co innegoo...
jakaś paranoja....
Dowiedziałam się tez ,że Ewelina prawdopodobnie rozstanie się też z Żurkiem.... loool... |Żurek se poszedł świętowac do kumpli a ona została sama i sie upijała alkoholem...
Poprostu zajebisty czas...
czas smutków...
nienawidze mojego losu i życia...
Jestem podpita...jutro cos skrobnę...
teraz nie mam ochoty...
jestem załamana... nie chcę się budzić...
wszędzie widze jego twarz.... to chore!!!
\ratunku!!!
Pomocyy|!!!!!
NAJLEPSZE JEST TO ,ŻE ON PWOIEDZIAŁ MAMIE ,ŻE JA NIEDŁUGO WRACAM... niezłe kłastwo co???
Tylko nie zdaje sobie sprawy jak rani mnie i swoją matkę...
seee ya...
Nie zyczę nikomu przezywac czegos takiego co ja prtzezywam teraz....
Nie spodziewałam się ,że wszystko może się zmienić o 180 stopni.
Jestem totalnie załamana.
Kocham bardzo mojego chłopaka...całym sercem. Nie wiem czy kiedykolwiek ktoś obdarzył go tak silnym uczuciem...tak bardzo ,że nie można tego Pojąć.
Patryk ze mną się wczoraj rozstał.
Ma problemy ze sobą i nie potrafi rozpoznać uczuć. Od miesiąca wszystko się dzieje.
Nie wie czy mnie kocha..nic go nie rusza,jest taki zimny.
Ja tego już nie pojmuję.
Myślałam ,że wszystko się jakoś ułoży. Wiedziałam,że coś się dzieje...kłóciliśmy się wręcz codziennie.
Często to były głupoty...ja miałam w tym też winę, ale jakoś nie potrafiliśmy się dogadać.
Przez ostatnie dni odczuwałam niepewność i ogromny lęk. Serce mi waliło jak szalone.
Mówiłam mu ,że się boję ,że mnie zostawi.
Zapewniał mnie ,że nie mam czego się bać...
Napisałam mu list bardzo szczery i odważny. Opowiadałam o swoich uczuciach do niego.
Napisałam ,że nasze plany mają szansę się ziścić ..huh..
Rozmawiałam z nim na ten temat przez telefon. Powiedział ,że się wzruszył i chce się ze mną zestarzeć...eh zestarzeć...
Chciałabym by to był tylko zły sen...że się obudzę , a on będzie koło mnie i obdarzy mnie tym swoim niesamowicie uroczym uśmiechem.
Niestety..
To jest prawda..
Wszyscy uważali nas za idealną parę! Byliśmy ich autorytetem...inspiracją!!
Teraz jednak wiadome jest to ,że byli w błędzie.
Ja chciałam walczyć o ten związek..iść na terapię małżeńską...nie ważne ile by kosztowała...ale miałaby efekty.
Patryk powiedział ,że najpierw musi ze sobą zrobić porządek ,a potem można myśleć o terapii dla par.
Naprawdę on nic nie czuje...nawet nie wie czy przez to ponad półtora roku coś czuł... Boli to niesamowicie.
Wydaje mi się ,że mnie kochał i nic nie było udawane. Ja go do niczego nie zmuszałam. A tak bardzo się bałam ponownie zakochać...że ktoś mnie zrani i porzuci jak zużytą zabawkę.
Niestety pewnie mu się znudziłam i dlatego tak się to stało.
On zaczął chodzić do terapeuty ,by mu pomógł... pomógł przywrócić uczucia, bądź pomóc mu je znaleźć, odróżniać.
Zdarza się ,że niektórzy nie potrafią ich znaleźć...rozpoznać..nie wiedzą czy czują ,że kochają czy może lubią.
Wpadłam z niesamowitą histerię... nie mogłam ustać w miejscu... łaziłam z kąta w kąt. Zadzwoniłam do taty...żeby po mnie przyjechał do stolicy... ,że się wyprowadzam.
Patryk powiedział ,że nie muszę się wyprowadzać...ale jak on to widzi? Ja w nocy będę leżeć koło osoby ,która kocham a ona wobec mnie nie ma uczuć? Chore!
Powiedziałam mu to co czuję...czuję złość, żal, smutek, przygnębienie, desperację, tęsknotę, miłość i nienawiść jednocześnie.
Obiecał ze wyda te 500 zł na terapie...,że będzie walczyc byśmy się zeszli.
Ciekawe czy tak gadał,żeby mi smutno nie było...czy naprawdę mu zależy.
Powiedział ,że zrywa dla naszego dobra...żeby mnie nie ranić...
Dla mnie taki powód jest beznadziejny...ale jesli on tak chce...ja nie będę go zmuszać.
Powiedział ,że jestem jego najlepsza przyjaciółką i to wie na 100%...ale ja nie chcę być koleżanką, przyjaciółką.... Mogłabym nią być będąc z nim w związku...ale teraz??
Ranił by mnie jeszcze bardziej...może sie odzywac do mnie owszem...ale to nie będzie to samo co kiedyś.
Nie chcę się z niego leczyć o nim zapominać...ale sama nie wiem co mam w tej sytuacji zrobić.
Idę do psychologa,że by mi pomógł...musze jakoś to wszystko sobie poukładać.
Rodzice mówią ,że go ciągle bronię i tłumaczę...sama nie wiem... mam mętlik w głowie..
Tysiac a nawet więcej myśli kłębi mi się w głowie i na niczym nie mogę się skupić.
Mam myśli samobójcze...choć wiem ,że nie chce tego...ale wiem jedno...
Umarłam...umarłam od środka... Moja dusza umarła...
Czuję się jakby ktoś wydarł mi prymitywnie serce... bez znieczulenia...jakby wyssał ktoś ze mnie życie.. Nie chcę mi się nic...wszystko jest albo na NIE albo na NIE WIEM...
Nie mogę przełknąć jedzenia....ciągle albo palę papierosy...albo piję kawę no i funkcjonuję na tabletkach uspokajających.
Ręce mi drżą... Całe plany i marzenia legły w gruzach...
Moje plany dot. kariery zawodowej....plany nauki śpiewu... (mialam isc do zapendowskiej na 2 dwugodzinne lekcje po świetach ale wszystko przepadlo)...plany dot przyszłości i wakacji... plany kształcenia samej siebie...
Nic dla mnie nie ma sensu.
Kiedyś to przerabiałam...ale nie tak bardzo...bo wtedy chociaz potrafiłam udawać ,że wszystko jest ok i ze sie usmiecham...a teraz...nic...nie chce mi się nawet za bardzo gadać...śmiać.. słuchać muzyki.
Najlepsze jest to ,że z NIM miałam wspólny gust muzyczny i słuchaliśmy wręcz tych samych zespołów... Mój ukochany Senses fail, foo fighters, papa roach... nie mogę ich słuchać...ani jednego dzwieku... bo wtedy płaczę... rycze jak bóbr..
Przypominają mi się wtedy te chwile jak on grał na gitarze a ja śpiewałam...wtedy było super..
Tak zamo założenie zespołu przepadło....
Nie mogę narazie wrócić do Warszawy....wolę siedziec tu..w Chojnicach z rodzicami... Tamto piękne miasto przypomina mi o nim... Każda ulica, sklep, osiedle, autobus, łazienki królewskie, forty a nawet nasi znajomi przypominają mi GO i nasze piekne chwile, które się nie powrócą.
Patryk nie chciał się ze mną żegnać... powiedział ,że ma złe wspomnienia z takimi gestami.
No ale i tak się przełamał i mnie pożegnał... przytulił mnie z 3 razy i pocałował ostatni raz.. Ta chwila utkwi mi w pamięci. Powiedział ,że mnie nie skreśla i nie chce abym też go skresliła...powiedział ,że mam to traktować jak separacje.
Ale czy to prawda??..nie wiem czy nie chciał mnie na siłę uszczęśliwić.
Myślę ,że był szczery...ale nie chce sobie robić nadzieji...bo potem okaże się ,że znów będę cierpieć czekając na niego bez skutku.
Narazie o tym nie myśle.
Powiedział ,że będzie mu brakowało tego że jak się będzie budzić to nie będzie mnie koło niego...
Płakał bardzo...ale pewnie dlatego ,że ja ryczałam jak bóbr.. zresztą nie wiem. Chciałabym aby żałował tej decyzji... Bo byliśmy zgrani i pasowaliśmy do siebie...
Wszyscy mysleli ,że ja sobię robie jaja pisząc ,że wyprowadzam się 360 km od warszawy od mojego chlopaka... itp
No cóż...
Moje serce pękło...rozwaliło się na kawałeczki... te drobne... nie jestem w stanie ich odszukać i posklejać w całość...
Teraz czuję się taka samotna...nie czuję tego poczucia bezpieczeństwa, ani ciepła...ani nic...
Tęsknię...
Cierpię bardzo...
Cały czas przetwarzam te ostatnie dni w pamięci i obwiniam sie za wszystko.... szukam odpowiedzi gdzie i w czym zrobiłam błąd!?...Ciągle czekam na jakis znak...modlę się do Boga o łaskę.. aby mi pomógł.. NIE WIEM...nic nie wiemmm
Nie wiem czy mu zależy... chciałam wszystko ratować...robić co mogę by wszystko wróciło do normy.
Załatwiłam Patryka zespołowi koncert na WOSP'ie w Chojnicach...ale nie wiem czy przyjadą... w każdym razie mogą...ale noclegu nie dostaną u mnie w domu... ja bym explodowała psychicznie... może uspokoiła ,że go widzę...bo kocham na niego patrzeć.
Kocham u Niego wszystko...dosłownie wszystko....nadawał mojemu życiu sens..dzięki niemu sądziłam ,że wszystko jest możliwe...nadawał barwy mojemu życiu... a teraz wszystko jest szare i bezbarwne...
Chciałabym tylko spać i spać....
Sylwester do bani... spedzę sylwester z 1... a tak się z tego nabijałam przez ostatnie dni...
a teraz mam za swoje...
On pewnie pójdzie gdzieś...pozna jakies laski i o mnie zapomni jak o tym ,że wczoraj padał deszcz.
Jego mama strasznie to przezyła....płakała razem ze mną...opowiedziałam co się stało..że Patryk ma problem ze sobą i uczuciami itp.. ona byla taka zrozpaczona...wytuliła mnie i powtarzała ,że kocha mnie jak własną córkę...że przeciez mieliśmy plany na wspólne życie a teraz co?
Jego mama jest najlepszą teściową na świecie...kocham ją jak własną mame...cała jego rodzina jest super...
dziś do mnie dzwoniła to pytała kiedy przyjeżdżam...że patryk nie złamał jednak ręki i że go w domu nie ma bo gdzieś wyszedł...nie wiadomo gdzie.
Powiedziała a w sumie szlochała ,że nie ma do kogo buzi otworzyć...że dom jest taki pusty.
Bardzo mi jest jej szkoda i wiem ,że to przezywa tak samo jak ja.
Wczoraj mowila ze przez to do wariatkowa trafi...ehh.. powiedzialam by sie nie przejmowala tym tak bardzo...w sumie nie wiedziałam co mam mówić, bo przecież nie chcę jej obiecywać ,że Patryk do mnie wróci...
Jest mi Ciężkoo.....
Nie mam apetytu dalej... wszystko co kochałam jeść mi obrzydło... wszystko co mnie śmieszyło jest głupie...
Nie wiem czy on za mną zatęskni... nie mam pojęcia...
Wiem ,że go Kocham... I jest mi potzrebny jak woda dla kwiatów i tlen dla czlowieka...
Jest dla mnie najwazniejszą osobą w życiu....
Mam tylko nadzieję, że się weźmie w garść i zacznie walczyć o nas...
Ja też chcę walczyć ale nie mam nawet jak..
piosenki które idealnie mogą opisać moje uczucia...