Doczekałam się dzisiejszej terapii...
Własnie z niej wróciłam...
Na razie to tylko podstawy i opowiadanie o swoim życiu...
Babeczka powiedziała,że dobrze ,że przyszłam ,bo muszę wiele osób przerobić na terapii...
co tydzień w środę o 13,30 będę przychodziła do niej...
musiałam w skrócie opisać 4 lata pobytu w Warszawie...plus opisać też jak poznałam Patryka i co się działo...
Ciężko...
Płakałam...
Trochę lżej na duchu...
ale wszystkiego nawet nie zdążyłam opowiedzieć...
dlatego też nie pozbyłam się niepokoju w mojej głowie...
mojej duszy...
Zobaczymy co z tego wyjdzie...
Na pewno chcę coś w sobie zmienić,gdyż wiem ,że też dużo zawiniłam...
Chcę to naprawić...
Naprawić siebie...
Wczoraj płakałam...opowiadałam mamie o moich wątpliwościach...
mama nawet już mi nic nie chce podpowiadać ,bo wie ,że i tak zrobię to co uważam za słuszne...
Patryk nie czyta bloga...
Widzę to...
Widzę ,że każde wejście jest moje..
Chciałabym aby wiedział co ja czuję...
co sądzę...
oraz co siedzi w mojej głowie..
Może da się to jakoś uratować...
wszystko zależy od nas..
on niego chyba najbardziej...
Wciąż jestem niespokojna...
jeśli jestem sama w domu... nie mam co robić...
rano zrobiłam kilkadziesiąt brzuszków i innych ćwiczeń..
wezmę się za swój wygląd..
U babci wczoraj trochę mnie apetyt napadł...
to chyba dobrze nie??
\zjadłam niedużo ale czułam się obrzydliwie pełna...
Teraz nadal nie chcę nic zjeść... nie chcę mi się..
Chcę być taka jaka byłam wcześniej...
Piękna i chuda...
teraz to wszystko zależy ode mnie...
obym nie zrezygnowała...
Pracy tutaj nie ma... cięzko znaleźć...
Naprawdę szukałam..
Nawet przy matce wysyłałam CV.
Spać znów w nocy nie mogłam..
na myśl przychodziły mi głupie i przykre historie...
Nie mogłam spać...
Mama w końcu poszła do kibelka i potem do kuchni zapalić to dała mi 2 tabletki uspokajająco-usypiające...
Zasnęłam po ok 30 min.
Byłam naprawdę zmęczona...
Nic mnie nie cieszy..
\tęsknie za tym wszystkim...
chcę by był początek 2011 r. wtedy było idealnie ...
Niby trochę przestałam płakać...ale to przez te tabletki...
gdyby nie one to bym z łóżka się pewnie nie wyczołgała...
Jak narazie nie mam żadnego celu w życiu...
szkoła mi przepada...
musze chyba przyjechac tam albo zadzwonić i zawiesić naukę...
nie wiem..
Nikogo tu nie mam poza rodziną...niby są jakies znajome..ale co z tego kiedy nie mają ochoty się spotykać... nie będę się narzucać...
Jest mi wciąż zimno...
wciąż palę i piję kawę....
może troszkę mniej papierosów ubywa..ale to żadna pociecha...
e-papieros coś nie działa...nie wiem
z chęcią znów bym poszła spać... ale przez to w nocy nie zasnę..
Boże...jakie wszystko tutaj jest smutne...
Mój humor udziela się wszystkim...
boli mnie to ,że najbardziej mamie...
nie chcę tego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz